Dzień dziesiąty , Goreme - Side

Po dwóch bardzo owocnych dniach spędzonych w Kapadocji ,
ruszamy dalej , na południowe wybrzeże Turcji. Nie spodziewałem
się ,że ponownie przyjdzie mi wstać o świcie . Seba namawiał mnie
abyśmy poszli obejrzeć z punktu widokowego wschód słońca nad 
Goreme . Ja byłem już syty wrażeń i nie miałem ochoty, ale Seba 
się uparł i ... poszedł . Ale zanim wyszedł ,narobił rabanu i mnie 
obudził !   Próbowałem jeszcze ponownie dusić komara , ale 
nie dało się, bo nad nasz hotel i całe Goreme nadciągnęła cała
flotylla balonów ,która wręcz zahaczała o sterczące fallusy Goreme ! 
A jak już wspominałem odpalane palniki w balonach są głośne !!!

Po takiej wczesnej pobudce spakowaliśmy się i wybraliśmy się na śniadanie ,
a po kawce już prosto na koń ! Dobrze ,że wyruszyliśmy wcześnie bo to był
kolejny upalny dzień, a mieliśmy do zrobienia ok. 500 km

Ale droga była dobra i szybko ubywały kilometry. Za miastem Konya powoli
zagłębialiśmy się już w całkiem fajne góry , a droga robiła się coraz ciekawsza ,
odwrotnie proporcjonalnie do asfaltu . W pewnym momencie zrozumieliśmy,
że Turcy wypaczyli pojęcie ,że dobrze się kleją gumy do asfaltu .
W tych górach wyrób asfaltopodobny doskonale się kleił do gum ,
co wywoływało charakterystyczny hałas płynący z błotników ! 
Zapewne nasze mustangi przybrały na wadze o ilość smoły oderwanej 
od podłoża. Nie muszę też dodawać ,że jazda w takich warunkach była
niebezpieczna bo motocykle dosłownie pływały na takim "asfalcie ",
choć sama droga trzyma standard s-ki z małymi wyjątkami ,
gdzie w najwyższych partiach droga była dwukierunkowa.
Tam też przejechaliśmy przez najwyższą i oznaczoną przełęcz
podczas naszego wypadu w Turcji. Miałem wrażenie ,że roślinność
zaczęła być dość typowa dla klimatu półpustynnego ,inaczej niż 
na północy Turcji .

Cały czas było upalnie , ale jak zaczęliśmy już zjeżdżać z gór 
w kierunku morza , to zrobiło się jeszcze goręcej, a co gorsza
bardzo wilgotno ! Jednym słowem kijowo ! Ale plusem było,
że im bliżej morza tym lepszy asfalt był, a i winkle były fajne .

Nad samym morzem było jeszcze gorzej , więc w pierwszej 
dobrze klimatyzowanej  stacji paliw zaczęliśmy szukać noclegu .
Nie szło nam najlepiej , więc postanowiliśmy szukać z marszu,
co było o tyle łatwe , że w Side jest hotel na hotelu .
I w pierwszym dobrze rokującym rzuciliśmy kotwicę , bo 
byliśmy już totalnie ugotowani i głodni jak wilki !

W hotelu szybki i zimny prysznic ( z przymusu , bo woda była
ogrzewana z kolektorów słonecznych i coś bardzo długo trzeba
było czekać na ciepła wodę !  ) a potem jeszcze do basenu ,
w którym z kolei wodą była wyjątkowo gorąca ,że aż nie dało 
się pływać , na co miałem wielką ochotę !!! No i w tym basenie
zdarzył się cud , bo pierwszy raz widziałem Sebę po szyję
w wodzie !!!   A po basenie ponownie zimny prysznic i biorąc 
przykład z lokalesów , ubrani na zdrapkę i bez kasków pojechaliśmy 
naszymi rumakami na obiadokolację .  Pojechaliśmy to może 
słowo na wyrost , bo nie ujechaliśmy nawet kilometra !  
Knajpka była sympatyczna i pełna Angoli , ale jedzenie 
było tradycyjnie dla Turcji bardzo smaczne ! 

A po posiłku , zrelaksowani , pojechaliśmy w drugą stronę nad morze ,
bo nasz hotel miał tam swoją prywatną plażę . Już o zmroku pospacerowaliśmy
a raczej pobrodziliśmy po wodzie ,która jak
na morze była wyjątkowo gorąca i swobodnie miała ze 30 C  !!!
I jak na tak późną porę dnia to na plaży było dużo ludzi !
Pierwotnie planowaliśmy spędzić w Side 2 dni , ale ostatecznie 
postanowiliśmy nazajutrz jechać dalej , bo w Side było dla nas 
za gorąco i za wilgotno ! A wiedzieliśmy już z centralnej Turcji,
że nawet duży upał ale bez wilgoci jest do zniesienia !!!

Niedługo dodam pażdziernikowe uzupełnienie naszego pobytu na Morzem Śródziemnym
w Turcji , co prawda nie w Side tylko w Kemer i nie z Sebą tylko moją osobistą żoną !
Ale też będzie ciekawie no i geograficznie poprawnie !

Ale póki co małe uzupełnienie o fotki i filmiki które dostałem od Seby .
Tutaj taki jego krótki filmik z Goreme zrobiony techniką timelapse
(fotka co 5 sekund )

https://youtu.be/Jfkitj6BZNI

A tu filmik wnuka Arkadego Fiedlera ("Dywizjon 303 " ) ,który wybrał się do Turcji
starym maluchem no i odwiedził Kapadocję i zwiedzał to same podziemne miasto w Mazi

https://youtu.be/p8jzhBaHLD8

Następnego dnia wyjeżdżamy z Side w kierunku Antalya , czyli wzdłuż wybrzeża ale nie nad
samym morzem .Za to na tyle blisko morza ,że bardzo dawał nam się we znaki upał z bardzo
wysoką wilgotnością .Ostatecznie w Antalyi podejmujemy decyzję ,że odpuszczamy sobie
odpoczynek nad Morzem Śródziemnym i kierujemy się do następnego celu jakim jest słynne
Pamukkale .Ale na początek nawigacje, a przede wszystkim znaki drogowe kierują nas na Stambuł .
Dopiero w mieście Burdur zmieniamy kierunek z północnego na zachodni , i dopiero tam
wilgotność przestał nam przeszkadzać .

I teraz będzie taki mały suplement ,co prawda zgodny geograficznie , ale przesunięty czasowo
o dokładnie 2 m-ce . Uznałem ,że warto jednak go umieścić , bo jest dobrym uzupełnieniem
niezrealizowanej części tego wypadu motocyklowego !
Na początku października polecieliśmy z żoną samolotem na 10 dni do Kemer z lądowaniem
własnie w Antalyi. Pogoda była idealna , bo temperatura powietrza zawierała się w zakresie
25-29 C ( nocami ok. 20 C ) a morze dalej było ciepłe i miało 27-28 C ! Ale sam lot nie obył się
bez przeszkód . :upside_down_face:
Jazdy zaczęły się już na lotnisku Szopena ,dość wyjątkowo czarter
odbywał się LOT-em. Na początku wszystko szło zgodnie z planem ,
odprawa o czasie ,ale jak odjechaliśmy już od rękawa to po jakiś 
500 m samolot zatrzymał się bo jest usterka ! Tą usterką okazała
się blokada oparcie w jednym z foteli pasażerskich ! Niby drobnostka 
ale ściągnęli na pokład ekipę techników ,która w godzinę naprawiła
fotel (wszystkie miejsca w samolocie były zajęte ) ! Ok ,takie rzeczy 
się zdarzają , ale że przez kolejne pół godziny nie miał kto zabrać 
schodów ,to już przejaw burdelu ! A że przez te 1,5 h samolot stał na
pracujących silnikach to na koniec była potrzeba dotankowania 
samolotu !!! No i tak zrobiło 2 h opóźnienia , ale chyba poleciał na skróty
(nad Ukrainą ) bo ostatecznie na lotnisku w Antalyi zrobiło się 
z tego trochę ponad godzinę (uwzględniając oczywiście różnicę czasu ).
Potem standard ,transfer do hotelu , szybka kolacja i spać !
Niby samolotem to jest szybko ,netto 3 h lotu , ale od wyjazdu z domu 
do zameldowania w hotelu zeszło nam 12 h ! 

My wybraliśmy hotel Miarosa Kemer Beach ,ale całym kluczem powodzenia
tego hotelu był duża atrakcja ,czyli Kingdom of Sea !
Królestwo morza ,które de facto było dużym aquaparkiem przynależnym do hotelu .
Mogli z niego też korzystać też klienci spoza hotelu za jedyne 55 euro dziennie
(my mieliśmy za free ! ) :grinning:

Ten wypad samolotowy do Turcji miał poniekąd być uzupełnieniem letniego wypadu 
motocyklowego do tego kraju . W zamiarach mieliśmy wynająć jakiś skuterek i objechać
wybrzeże Riwiery Tureckiej od Kemer aż do Side , a nawet Alanyi ,ale nie wyszło!!!
Po 3 dniach leżingu-plażingu bokiem nam wyszło używanie klimatyzacji w pokoju 
i oboje się załapaliśmy na ostre przeziębienie ,a potem 
osłabione organizmy zaatakowała turecka wersja zemsty faraonów !!!  
Ale nawet chorzy korzystaliśmy z dolce vita ,chociaż nie tak jak byśmy chcieli !

Seba zrobił zajawkę do filmików z Turcji ,
znaczy się produkcja filmowa w końcu rusza !

https://youtu.be/iZy_Swy_JEY

Jeszcze trochę fotek z Kemer

Seba zrobił pierwszy " normalny " filmik z wypadu ;

https://www.youtube.com/watch?v=6Ue7QtRkwKA&t=6s

Po małej wstawce z wylotu, wracam do właściwej relacji !

Dzień jedynasty , Side -Pamukkale , cz. 1

Połączenie upału z bardzo wysoką wilgotnością powodowało , że zrezygnowaliśmy 
z odpoczynku na wybrzeżu i dalszej jazdy wzdłuż morza , choć ostateczną decyzję 
podjęliśmy dopiero w Antalyi , bo przez 100 km nie było żadnej poprawy !
Za Antalyą odbiliśmy na północ , a drogowskazy zaczęły nas prowadzić 
na Stambuł !    Cały czas jechaliśmy jakąś doliną z bardzo dobrze rozwiniętym
rolnictwem , a wjazd na jakieś nieliczne pagórki powodował że widzieliśmy 
morze, a przynajmniej jeziora ! I nie była to jakaś fatamorgana !   Po prostu
bardzo liczne uprawy były przykryte foliami lub szkłem , które odbijały promienie
słoneczne sprawiając z daleka wrażenie falującej wody . W tych szklarniach 
były uprawiane i winogrona i drzewka owocowe i ogórki i pomidory ,ale ja się
zastanawiałem po co te folie i szklarnie , skoro w Turcji jest tak gorąco ! Nie
wiem, może chodziło o to , aby zbiory były 2 razy w roku ?!

Dopiero kilkadziesiąt km przed dużym miastem Burdur wjechaliśmy wyżej 
i wilgotność przestała nam dokuczać .Za Burdur zaliczyliśmy też pierwsze 
wielkie jezioro tego dnia i przejechaliśmy wzdłuż jego brzegów kilkanaście km.
To jezioro nazywa się , a jakże Burdur Goliu ! Jest to słone jezioro pochodzenia 
tektonicznego , które z powodu ocieplenia klimatu w ciągu ostatnich 30 lat 
straciło ok. 30 % wody a lustro wody obniżyło się o 10 m ! Wkrótce przejeżdżaliśmy
koło kolejnego jeziora ,które praktycznie całe wyschło !!!

Naszym głównym celem na ten dzień było słynne Pamukkale ,ale
jakoś wcześniej Seba wyczaił Jezioro Salda , nazywane też tureckimi
Malediwami (ze względu na kolor wody ). To jezioro jakoś umknęło
mojej uwadze ,ale tu wychodzi wyższość pracy zespołowej . To była
sprężyna Seby (chwała mu za to ! ) , ale po kilku wspólnych wypadach
budzi się zaufanie !!! No, może z wyjątkiem przełęczy San Boldo ,
chociaż z perspektywy czasu muszę bez bicia przyznać, że było warto 
z wyjątkiem tego , że trzeba było specjalnie dymać 200 km , gdy cała
Ósemka Selli w Dolomitach to ok. 250 km !!! 

Powracając do Saldy , oprócz aspektów wizualnych ,okazało się,
że to jezioro jest unikatowe , że nawet amerykańska agencja NASA
zainteresowała się tym jeziorem ! Amerykanie twierdzą , że tak mogły
wyglądać jeziora na Marsie miliardy lat temu  !!! Salda ma 
nieskazitelnie czystą wodę , która turkusowy kolor zawdzięcza 
wyjątkowo wysokiemu stężeniu magnezu i wapnia . To jezioro jest
też najgłębszym jeziorem Turcji o głębokości 185 m (niektóre źródła
podają 196 m ), ale stanowi izolowany ekosystem, bo jezioro ma
kraterowe pochodzenie i nie ma żadnych dopływów ani odpływów !
Póki co, można się w tym jeziorze kąpać ( we wschodniej części widzieliśmy
spore kąpielisko ), ale wiele instytucji chce tego zakazać ! Informacja
dla wędkarzy , Saldę zamieszkuje duża populacja pstrągów i sandaczy,
ale karpie w tej wodzie są już zaskoczeniem !

Dzień jedynasty, cz. 2 Pamukkale

Cos mam jakieś problemy z pisaniem tego postu .

Po zaliczeniu niesamowitego jeziora Salda jedziemy do głównego
celu tego dnia, czyli słynnego Pamukkale !Mamy do zrobienia
jeszcze ok. 100 km z 400 km tego dnia ! Droga jak zwykle była
dobra , choć w dużej części byłą akurat remontowana , co powodowało
problemy . I jeszcze musieliśmy się przebijać przez korki dużego
miasta Denzili (ok. 400 tys. mieszkańców ) . Na koniec został przejazd
przez dużą dolinę Curuksu (ok. 18 km ), z której już z daleka było
widać śnieżno-białe osady Pamukkale w zboczu góry Cokelez .
Co ciekawe , w wolnym tłumaczeniu Pamukkale oznacza " bawełniany
zamek " i coś w tym jest !

​

Dalej są jakieś problemy z pisaniem relacji na forum ,
ale postaram się pociągnąć dalej !

Dzień jedynasty, cz. 3 , Pamukkale

Na górę można dotrzeć na 2 sposoby , albo od dołu i wtedy trzeba z buta
ciągnąć w górę ! Albo od góry , mniej męczący w upale ! Oczywiście
my wybraliśmy ten drugi wariant , szczególnie że są tam restauracje ,
sklepy i parkingi ! Zatem parkujemy w cieniu drzew i po odstaniu swego (kwadrans )
w kolejce kupujemy bilety (coś ok. 70 zł ) i ruszamy na zwiedzanie .
Generalnie przewodniki przewidują pól dnia na zwiedzanie Pamukkale ,
my mamy ok. 3 h i jeszcze 400 km za sobą ! Trzeba też pamiętać ,
że Pamukkale jest znane już od starożytności, kiedy to stanowiło część
greckiego miasta Hierapolis ! Ale od tamtych czasów niewiele pozostało ,
bo Hierapolis nawiedzały liczne trzęsienia ziemi , zatem poza ruinami
i względnie dobrze zachowanym amfiteatrem niewiele zostało !!!
Podobnie jest zresztą z "bawełnianym zamkiem " , ale w tym przypadku
za sprawą ocieplenia klimatu ! Te śnieżno-białe formacje utworzyła woda
wypływająca z gorących źródeł góry Cokelez , bogata w różne związki wapnia !
I to woda utworzyła te formacje /baseny , ale wraz z ociepleniem klimatu
tej wody jest coraz mniej a puste baseny wietrzeją i niszczeją !!! A nieliczne
pozostałe baseny z wodą są zasilane przez hydranty !

Mariusz twoje top 5 co trzeba zobaczyć w Turcji?

Wbrew pozorom dość trudne pytanie !
Po pierwsze to my ledwo liznęliśmy tylko około połowy Turcji ,
tej zachodniej .Pomimo ,że zrobiliśmy po Turcji ok. 3 tys. km w 8 dni,
to trochę się pomyliłem oglądając mapę fizyczną tego kraju !
Bo liczyłem na więcej gór , a te jednak bardziej są na wschodzie !!!
Mapa jest myląca bo średnia wysokość Turcji to ponad 1330 m n.p.m.,
(dla porównania Polska to raptem 170 m !) Zatem mieliśmy więcej
wyżyn niż gór , a na wschodzie Turcji górskie szczyty osiągają ponad
5 000 m !!! I już teraz wiem, że kiedyś na moto do wchodniej Turcji wpadnę !
Poza tym nie wiem , czy Twoje pytanie jest bardziej natury turystycznej
czy motocyklowej ?! Ale odpowiem Ci tak jak czuję , po 4 wizytach
w Turcji (tylko jedna motocyklowa ! ), czyli subiektywnie .
Co zatem za warte obejrzenia ;
- z pewnością Stambuł , 18-milionowa metropolia , łącząca Wschód z Zachodem,
Europę z Azją , nowoczesność z tradycją !
- Kapadocja i lot balonem , koniecznie !!! Niesamowite przeżycia !!! Warto też
zobaczyć podziemne miasta , które mnie akurat trochę rozczarowały, ale ja miałem
za bardzo rozbudowane oczekiwania !
- Ankara , stolica Turcji ,którą my świadomie odpuściliśmy (po Stambule )! Ale
przygotowaliśmy się teoretycznie i wiem, że jest warta odwiedzin !!!
- Pamukkale , widnieje w rejestrach UNESCO, jedyne w swoim rodzaju miejsce ,
które niestety niedługo może przestać istnieć w takiej formie jak obecnie ! Jak
byłem pierwszy raz w Turcji jakieś 30 lat temu , to wtedy wszystkie baseny
były pod wodą (przynajmniej na folderach ! )
- Jezioro Salda , też światowy unikat , ale raczej nie dla wszystkich !

Poza tym chętnie bym wziął udział w jakimś rzecznym raftingu , bo w Turcji
nie są takie ekstremalne ! No i ciekawe jest też całe wybrzeże , ale to tak bardziej
turystycznie ! No i koniecznie trzeba zakosztować w tureckiej kuchni , bardzo smacznej
i nie ma co się obawiać kuchni ulicznej czy gdzieś na prowincji !

A czego unikać ?! Wyprzedzając trochę fakty , to Troi (koło Izmiru ) do której chcieliśmy
pojechać , ale jak poczytaliśmy w necie opinie , to byśmy zaliczyli takie drugie Hierapolis ,
czyli głównie ruiny i to fundamentów, a nam to wypadało dzień po dniu !!!

A tu jeszcze taka surówka znad słonego Jeziora Burdur

https://youtu.be/5ocbSfEnrIM

A tu kolejna surówka z kolejnego jeziora ,tym razem Salda !

https://www.youtube.com/watch?v=uvezqedv0J8

I jeszcze taki mały tryptyk filmowy z lotu balonem w Kapadocji .

https://www.youtube.com/watch?v=2Zc5Bh6Hcok&t=27s

https://www.youtube.com/watch?v=OL8LvJUAL8w

https://www.youtube.com/watch?v=wjKxV0olaJo