Na Broadway'u oprócz barów z muzyką country królowały jeszcze dwa
rodzaje sklepów; muzyczne i z ubraniami dla fanów country .No i w tych drugich
bardzo zdziwiły mnie ceny dwóch ,kapeluszy i butów kowbojek .W każdym sklepie ,
czy to buty damskie i męskie ,czy haftowane czy nie ,podobnie kapelusze ,
wszystko kosztuje 99$ !!! Jakaś zmowa cenowa czy co ?!!!
Po kilku długich godzinach spędzonych w Nashville ,które reklamuje się jako
miasto muzyki i dobrego jedzenia ,i po skosztowaniu jednego i drugiego ,
syci wrażeń i zmęczeni wracamy na parking pod stadionem Nissana.
Po drodze ,przechodząc przez most nad rzeką podziwiamy umiejętności kapitana
pchacza rzecznego ,który manewrując zestawem 6 barek ,pewnie o wadze kilku
tysięcy ton ,sprawnie ominął 2 filary mostu na zakręcie rzeki !

Po zapakowaniu się w auto ,w popołudniowych korkach ruszyliśmy w stronę
kolejnego stanu ,czyli Kentucky ! Ale o tym już będzie w kolejnym odcinku .

Po Nashville już nie mieliśmy jakiś wielkich planów do zwiedzania ,a raczej
miał być to transfer z powrotem do Nowego Jorku . Z tym ,że do NY było
blisko 1000 mil ! Jeszcze tego samego wieczoru docieramy do kolejnego stanu
czyli Kentucky ,a na nocleg konkretnie do Elizabethtown .Choć było do pokonania
ok.130 mil ,to do hotelu docieramy już nocą ,bo raz że późno wyjechaliśmy
a już w Kentucky jechaliśmy w obfitym deszczu .W turist center na granicy
stanów dowiedzieliśmy ,że w warto było zobaczyć wielki zespół jaskiń wraz
z najdłuższą (ponoć ) na świecie podziemną rzeką ,którą można przepłynąć
łódką (oczywiście z przewodnikami ) .Poza tym warty grzechu był park dinozaurów,
ale na takie atrakcje potrzebny byłby
cały dzień ,a nas już czas zaczął poganiać, bo mieliśmy jeszcze inne plany .
Przy okazji dowiedzieliśmy się ,że rolniczy stan Kentucky słynie głównie
z najlepszych w USA koni oraz największej ilości produkowanej whiskey
(tak ,Amerykanie tak piszą whisky z "e" na końcu !) w całych Stanach !
I jedno i drugie się potwierdziło ,bo jadąc autostradą co i rusz mijaliśmy
stadniny koni oraz destylarnie znanych i nieznanych marek trunków ,
a ich zagęszczenie bywało tak duże ,że upijający zapach whiskey
docierał do wnętrza samochodu w ilościach zagrażających trzeźwości
kierowcy !!! Mało tego, w motelu w materiałach informacyjnych
znaleźliśmy wiele tras wycieczkowych po destylarniach ,oczywiście
z degustacjami whiskey ! Ale oczywiście Ewa nie chciała na taką
wycieczkę się wybrać ,choć ja byłem bardzo za !

Następnego dnia to praktycznie przelot dalej w stronę NYC międzystanowym
Hwy'em nr 64 ,wkrótce wjeżdżamy do kolejnego stanu czyli Wirginii Zachodniej.
Korzystając z trójstyku granic stanów ,wpadamy na krótką wizytę do Ohio .
Wkrótce przeskakujemy na międzystanową nr 79 i docieramy na nocleg
już do kolejnego stanu czyli Maryland.Ale o tym już będzie w kolejnym odcinku.

Dalej kontynujemy transfer w stronę NYC ,przejeżdżając przez całe Appalachy
które są bardzo rozległe .Ponieważ są to geologicznie stare góry to w większości
przypominają nasze Bieszczady (bardzo zalesione ) a momentami w wyższych partiach
podobne są do naszych Sudetów . My jechaliśmy autostradami ,to tego nie doświadczyliśmy ,
ale wielokrotnie spotykaliśmy się z informacjami ,że jest tam wiele tras motocyklowych ,
chociaż akurat harleye niespecjalnie nadają się na typowo górskie winkle .Tym niemniej
ja już widziałem siebie w wyobraźni ,jak szaleję hajką po tych trasach !
Jedyne co znacząco odróżniało krajobrazy Appalachów od naszych gór to wysoki
stopień uprzemysłowienia tych terenów ,bo znajdują się tam liczne kopalnie ,huty
i rafinerie i bóg wie co jeszcze !

Już nocą dojeżdżamy do nowego/starego (bo już byliśmy ,ha,ha ) stanu Maryland ,
gdzie w pierwszym miasteczku za granicą nocujemy w motelu sięci "6 " lub "8 ".
Sam Maryland nie był jakoś wylewny w przywitanie ,welcome center był bardzo
symboliczny ,do tego zamknięty i nawet nieoświetlony .Gorzej to wyglądało tylko na
granicy Arkansas .
Przez cały Maryland podróżujemy już hwy'em nr 68 ,który leży bardzo blisko granicy
z Pensylwanią i do tej granicy jest prawie równoległy . W Pewnym momencie przejeżdżamy
przez spektakularne przecięcie przez górę (jest na fotkach ) ,co Amerykanie oczywiście
wykorzystali jako atrakcję turystyczną .Ale jest tam też więcej ważnych rzeczy ,bo na tym
terenie ,niedaleko Gettysburga (Pensylwania ) odbyła się w lipcu 1863 najkrwawsza bitwa
wojny Północy z Południem ,która była również punktem zwrotnym tej wojny! A ponieważ
Amerykanie są bardzo przewrażliwieni na punkcie swojej nie najdłuższej historii ,to oczywiście
było tam też centrum turystyczne z przekazem historycznym o tej bitwie.

Wkrótce wjeżdżamy do ponownie do Pensylwanii (domykamy naszą pętlę ) ,zahaczając jeszcze
o mały fragment Wirginii ,ale już zwykłej a nie Zachodniej !
Przeskakujemy na kolejną autostradę międzystanową o nr 81 i gdzieś w pewnym momencie
spotykamy SUV-a Dodge'a z bardzo charakterystycznym i oryginalnym napisem SEXY DIVA !!!
I w jakiś dziwny sposób jeszcze co najmniej kilka jak nie kilkanaście razy, będziemy się mijać
czy wyprzedzać na przestrzeni jakiś 100-150 mil .Raz przy okazji korka na jakimś zjeździe
z obwodnicy dużego miasta (chyba Harrisburga ) przemieszczaliśmy się wolno równolegle
do siebie ,tak że mieliśmy okazję bliżej przyjrzeć temu SUV-owi .Cały kokpit ,fotele ,kierownica
były pokryte różową skórą ,a w środku podróżowały bardzo ponętne dwie młode damy ,jedna
blondynka a druga apetyczna mulatka ,sądząc po napisie i ubraniach bardzo rozwiązłe z charakteru
lub z profesji ! Moją żona wręcz podejrzewała mnie wręcz o jakąś ustawkę ,a ja miałem niezłą polewkę !

I w takich to okolicznościach przyrody wkrótce dojedziemy do New Jersey ,ale o tym będzie
w następnym odcinku !

Dalej kontynujemy nasz powrót do NYC , najpierw hwy'em nr 81 a potem 78 ,
najpierw w Pensylwanii ,a od miasta granicznego Easton już w New Jersey .
Ten ostatni stan też się nie popisał przywitaniem ,które było bardzo symboliczne !
W zasadzie podróż do New Jersey była bez historii . Już w jakimś mieście ,chyba
w Union Township robimy spożywcze zakupy . Ciężko te miasta odróżnić ,bo
bliskie okolice Nowego Jorku ,ale jeszcze w New Jersey są wysoko zurbanizowane ,
i jedno miasto przechodzi w drugie ,a wszystkie one zlewają się w pozorną całość !

Na nocleg świadomie wybieramy Elizabeth ,bo jest to spore miasto i blisko lotniska
w Newark ,na którym musimy zwrócić samochód do wypożyczalni .Niestety zaliczamy
wtopę ,bo w kilku motelach rozmowy na recepcji wyglądają tak ; poszukujemy noclegu
na 3-4 dni ,w odpowiedzi słyszę cenę za 3 godziny !!! Dopiero jak przyglądam się
bardziej recepcjom to widzę ,że mają szyby ze szkła pancernego jak w polskich kantorach !
Dopiero w kolejnym takim hotelu łapię ,że są to typowe hotele na godziny w wiadomym celu !
Po dłuższym poszukiwaniu trafiamy do normalnego (wydawało by się!) hotelu, z ceną za dobę,
ale już w pokoju dowiadujemy się ,że jednak nie do końca .Bo jak włączamy telewizor ,to
kilka z brzegu kanałów to porno !!! Ponieważ zrobiła się się już noc ,a my już zapłaciliśmy
za nocleg to tą noc spędzamy w Elizabeth . Przeżyliśmy kiedyś nocleg na ST. Pauli w Hamburgu
to i tu daliśmy radę .Następnego dnia szybko się ewakujemy do niedalekiego Rahway, gdzie
przez wiele lat mieszkał niejaki Nicola Tesla !!!!
Mam nadzieję ,że taki a nie inny charakter wielu moteli w Elizabeth ,nie ma nic wspólnego z faktem ,
że w tym mieście mieszka liczna Polonia !

Każdy wyjazd ma swoje koszty ,także wobec własnej żony ! Tym razem ,to była wizyta w wielkim
mall'u w Newark ,niedaleko lotniska ! To centrum handlowe działa chyba na zasadzie strefy bezcłowej ,
w każdym bądź razie przyjeżdżają tam dzikie tłumy na wyprzedaże ,które zasadniczo trwają non-stop.
Ja nienawidzę takich spędów i zakupów ,ale cóż trzeba było to zaliczyć .Ale generalnie te zakupy doopy
nie urywały !I na tym nam zszedł kolejny dzień .A następnego dnia startujemy do zwiedzania NYC jako
całego miasta a także okolic jak Long Island ,a nie tylko Manhattanu ,jak na początku wypadu !
Long Island jak sama nazwa wskazuje jest wyspą ,ale blisko 70 razy większą od od wyspy Manhattan !
Na Long Island leży kilka dzielnic NYC ,m.in. wspomniany już Brooklyn ale też m.in. Qeens .Korzystaliśmy
przy tym z faktu ,że mieliśmy do dyspozycji samochód ,który jest do takiego zwiedzania niezbędny !
Na dalszej części Long Island jest wiele tradycyjnych dla Nowojorczyków miejscowości wypoczynkowych

Przy okazji powrotu do NYC nie sposób pominąć kwestii kolejnego huraganu ,który stanął na naszej drodze.
Huragany raczej rzadko docierają do Nowego Jorku ,ale ten jak na złość tam dotarł .Co prawda tak daleko
na północ to huragany mocno wytracają swój impet ,ale ten spowodował dość spore straty ,głównie podtopienia
na Long Island ,ale nie w samym NYC ,choć tak zapowiadały prognozy !Nie przeszkodziło to temu huraganowi
w zabiciu 2 osób w NYC ! Dla nas było o tyle istotne ,że już silny wiatr nie mówiąc o huraganie paraliżuje
proce lotniska ,a my wkrótce mieliśmy odlecieć z JFK do Polski . Na szczęście do naszego odlotu sytuacja
wróciła do normy !

Przez imponujący most Verrazzano wjeżdżamy do Brooklyn'u ,ale naszym celem jest środkowy
i pólnocny Manhattan ,czyli powyżej (patrząc na pólnoc ) Central Parku .Ale po drodze chcemy
jeszcze zaliczyć siedzibę ONZ przy East River ,którą ja zaliczyłem jeszcze w 2006 roku .Ale
mamy pecha bo akurat trwa sesja ONZ ,która aż roi się od prezydenckich głów ,m.in. Trumpa
i naszego PAD ! Ze względów bezpieczeństwa cały teren wokól siedziby ONZ aż roi się od policji ,
oczywiście bez możliwości wjazdu .My się nie poddajemy i chcemy tam dotrzeć od drugiej strony ,
ale całe zamieszanie powoduję gigantyczne korki i po 1,5 h odstanych w korkach odpuszczamy sobie ONZ!

Po nieudanym zwiedzaniu budynku ONZ odpuszczamy sobie temat i ruszamy na
północ w kierunku Central Parku .W zupełnie niezamierzony sposób parkujemy
pod słynnym Muzeum Guggenheima !Dla niewtajemniczonych ,jest to muzeum
sztuki nowoczesnej ,położone przy Upper East Side na Manhattanie ,czyli przy
górnej części wschodniego Manhattanu ,a de facto przy wschodniej części środkowej
części wielkiego jeziora w Central Parku ! Trochę to skomplikowane ,ale mapy
wujka Googla to wyjaśniają !
My nie jesteśmy jakimiś wielkimi fanami sztuki nowoczesnej ,ale bylibyśmy skłonni
zwiedzić to muzeum ! Na przeszkodzie stanęły długie kolejki do zwiedzania , a także
cena od łebka w przedziale 80 -100 $ ! Nie przeszkodziło nam to powierzchownie
obejrzeć to kultowe muzeum ! Po drugiej stronie 5-th Ave jest wielkie jeziora ,jedno
z sześciu w Central Parku ! Tam łapiemy chwilę odpoczynku i ochłody przed kolejnymi
punktami programu
Po krótkiej sesji zdjęciowej w Central Parku ruszamy na północ w stronę Bronxu !
Jest to wybitnie murzyńska dzielnica i pomimo ,że nic nie mamy przeciwko Czarnym,
to czuliśmy się tam nieswojo !Drugi raz w USA ,wliczając w to południe miasta Memphis !
Dlatego też ,bez sesji zdjęciowej ,szybko się stamtąd zawijamy !
A co było dalej ,będzie w kolejnym odcinku !

Warto jeszcze uzupełnić poprzednią wypowiedź ,że jak się skończył Central Park
to wjechaliśmy do Harlemu,a dopiero na wysokości Górnego Manhattanu ,przez
most Madison Avenue Bridge wjechaliśmy do Bronxu .I to okazało się kosztownym
błędem ,bo nie dość ,że nic ciekawego w Bronxie nie zobaczyliśmy ,to opuściliśmy
wyspiarski NYC (Manhattan i Long Island ) ,a wjazd ze stałego lądu kosztuje ok. 15 $ !!!
Zresztą kosztów było więcej ,ale o tym już zbędzie w posumowaniu !

Sorki ,ale zrobiłem falstart w ostatnim odcinku relacji ,bo zacząłem go pisać
a zapomniałem zredukować wielkość fotek do potrzeb naszego forum .

Zatem kontynuując ,z Bronxu ,przez Randall's Island wróciliśmy na Long Island
hwy'em 278 ,a konkretnie do kolejnej dzielnicy ,Queens ! Potem przeskocvzylismy
kolejnym hwy'em nr 495 w głąb Long Island by potem skręcić w kierunku
południowego wybrzeża .Ale jeszcze w Queens w jakimś centrum handlowym coś
zjedliśmy ,a moja połowica jeszcze zrobiła mały rekonesans po sklepach z ciuchami .
Zaskoczeniem było to ,że często słyszeliśmy język polski ,a do "polskiego" Green Point'u
było kawałek !
Jak już dotarliśmy nad ocean ,to przywitał nas ostry wiatr i przejściowe opady deszczu,
czyli odprysk słabnącego huraganu .Przez dłuższą chwilę obserwowałem bezowocne wysiłki
surferów ,którym nie udawało się ogarnąć wysokich fal. Od razu widać ,że to nie Kalifornia
i że Nowojorczycy nie za często mają styczność z dużymi falami .
Pogoda przegoniła nas znad oceanu , pokręciliśmy się po miejscowościach turystycznych
nad brzegiem ,które wyglądają podobnie jak w Europie czy Polsce ,czyli dużo restauracji
i knajpek oraz sklepów z pamiątkowym badziewiem .Zrobiło się już późno więc zaczęliśmy
odwrót ,a do hotelu dotarliśmy już nocą .Powrotu nie ułatwiały tradycyjne popołudniowe
korki ,szczególnie intensywne koło lotniska JFK. Za lotniskiem nasza nadmorska autostrada
przybrała nazwę Belt Pkwy ,którą dotarliśmy ponownie na Verrazzano Bridge .

Sorki za długą przerwę z relacji ,ale wojna na Ukrainie wiele zmieniła u nas .
Po prostu pomagamy i przyjmujemy bardzo licznych ukraińskich uchodźców ,
bo kto jak nie my ma to robić skoro prowadzimy pensjonat ! I z tego powodu
mamy ostry zapier...l i nie bardzo miałem czas ,żeby kontynuować relację .

Zatem teraz coś skrobnę ,a potem zostanie mi jeszcze jeden post aby dokończyć
relację z wypadu do USA w 2017 roku .I w zasadzie to będzie koniec sagi o Ameryce ,
chociaż będzie jeszcze jakieś małe uzupełnienie z mojego pierwszego wyjazdu do
USA ,który miał inny charakter ,chociaż nie zaszkodziło mi to zrobić mały trip po
północno-wschodnich stanach . Ale też tamten wypad częściowo pokrywał się
z tym ostatnio opisywanym (NYC ,Waszyngton ,Filadelfia ) ,więc nie ma zamiaru
dublować relacji ,chociaż niektóre porównania ,co się zmieniło przez 10 lat będą
z pewnością ciekawe !

Po powrocie z Long Island ,następnego dnia rozstaliśmy się z "naszym błękitnym gromem"
czyli zwróciłem do wypożyczalni auto ,a nam zostało 2 dni do wylotu do Polski ,które
wykorzystaliśmy na zwiedzanie najbliższej okolicy i końcowe zakupy (m.in. prezenty ).
Ostania nasza baza była w Rahway w pobliżu Elizabeth w New Jersey .To nieduże miasteczko
słynie głównie z jednego swojego słynnego mieszkańca ,którym był niejaki Nicola Tesla !

I kiedyś nadchodzi taki smutno-radosny dzień ,ostatni dzień wypadu .
Z jednej strony smutny bo jednak wielka przygoda dobiega końca ,
z drugiej radosny ,bo jednak po przeszło 5 tygodniach tułaczki odczuwa
się już zmęczenie i zawsze chętnie wraca się do domu !

Nam konkretnie zostało się spakować i przejechać w sumie przez 2 stany
oraz przez aglomerację NYC na lotnisko JFK .Odlot mieliśmy coś około 19,
więc w sumie sporo czasu na ten transfer ,a z drugiej strony mieliśmy już
rozpracowany system transportu na lotnisko ,więc obyło się bez spiny !
W pakowaniu najważniejsze było nie przekroczenie limitu wagi bagażu ,
co spowodowało ,że wiele bardzo ciekawych materiałów informacyjnych
musiało wylądować w koszu ! A po zwiedzeniu tylu stanów oraz miejsc
nazbierało się tego od groma !
Sam lot odbył się ze sporym opóźnieniem już na starcie ,nie wykluczone ,że
to też pokłosie wcześniejszego huraganu . Po prostu zrobiły się gigantyczne
zaległości w startach i chyba nie skłamię jeżeli powiem że na nasz samolot
na drogach kołowania spędził ok. 1 h w kolejce do startu. To miało też swoje
implikacje na lotnisku w Londynie ,bo tam była przesiadka a było na to tylko
1,5 h zgodnie z rozkładem ,a my przylecieliśmy spóźnieni . Polaków lecących
do W-wy personel wręcz wyciągał z samolotu ,ale bagaże już nie zdążyły na lot
do W-wy i przyleciały kilka dni później !

Jeszcze na koniec warto wspomnieć o jet-lagu ,czy pokonywaniu dużej różnicy
czasu przy dalekich lotach .Ja zawsze powrót z USA źle znoszę i przez kilka dni
dochodzę do siebie ! Za to w drugą stronę w zasadzie bez problemów od razu wchodzę
w amerykański rytm.

I teraz pozostanie mi napisać jeszcze parę zdań podsumowania z tego wypadu ,
ale to już w następnym poście.

Dwie duże trasy po USA zaliczone ,pora na podsumowanie ,ale i porównanie .
A z tym trochę ciężko ,bo to jak porównać jabłka z gruszkami ,albo Atlantyk
z Pacyfikiem .Dwa oceany ,dwie wyprawy mniej więcej o tej samej porze
(sierpień i wrzesień ) ,ale zupełnie inne odczucia (jeden ciepły drugi zimny ).
Siłą wschodniego wybrzeża są bezwzględnie miasta ( z Nowym Jorkiem na czele )
oraz wytwory cywilizacji typu centrum kosmiczne na Cap Canaveral ,gorzej jest
z cudami natury ,bo chyba tylko Floryda Keys czy Everglades są warte wspomnienia .
Do tego luźna czy wręcz rozwiązła lub muzyczna atmosfera związana z Miami Beach,
Nowym Orleanem czy Nashville w generalnie dość pruderyjnych stanach południa .

Stany zachodnie stoją za to parkami narodowymi ,głównie w Górach Skalistych z takimi
niezapomnianymi atrakcjami jak Grand Canyon czy Park Sekwoi .Co nie znaczy ,że nie ma
tam ciekawym miast jak np. Las Vegas ,a już jakby osobną kategorią jest Kalifornia ,
chyba najciekawszy stan ze wszystkim z mnóstwem różnorodnych atrakcji !!!

Qźwa ,znowu mi zerwało połączenie i muszę dokończyć ponownie !

Najmniej ciekawe są z pewnością typowo rolnicze środkowe stany wzdłuż Mississippi ,
ale i tam takie Chicago czy Nowy Orlean są z kategorii "must be " !

I na koniec jeszcze małe ostrzeżenie ,przed naciągaczami z wypożyczalni samochodów .
Już pod koniec relacji wypadu z 2011 pisałem ,że zostałem naciągnięty (oszukany ) na
500 $ . Po powrocie z wypadu inna wypożyczalnia chciała mnie na ciągnąć tym razem
na 646 $ !!! Już przy odbieraniu samochodu z lotniska w Newark otrzymywałem
nieciekawe oferty np. nawigację (taniej wyszło by kupić ! ) czy na taki box zamontowany
na stałe na przedniej szybie ,służący do automatycznego pobierania opłat drogowych ,
uwaga ,za jedyne 19 $ dziennie !!! Czyli porównywalnie z ceną najmu samochodu (bez ubezpieczenia )!!!
Oczywiście podziękowałem ,ale mnie poinstruowano ,że jakbym jednak zmienił zdanie ,
to zawsze mogę ten box uruchomić ,wyciągając mechanicznie taki plastikowy języczek .
My nie korzystaliśmy z płatnych dróg ,choć czasami nie było wyjścia i na 8 tys. mil wydaliśmy
na to około 20 $ ,przy czym 15 $ to jest koszt wjazdu na wyspiarską część Nowego Jorku .
Ale zawsze w takiej sytuacji były jakieś bramki ,z obsługą lub automatyczne (płatne tylko kartą ).
Po tripie oddaliśmy auto w wypożyczalni ,oni je dokładnie sprawdzili i nie było żadnych kłopotów.
Jakieś 1,5 -2 miesiące po powrocie do Polski zobaczyłem obciążenie na wyciągu na kwotę 646 $ !
No i się zaczęło żmudne i upierdliwe wyjaśnianie sprawy ,które zajęło kilka m-cy ,zaś zwrot kasy
kolejne pół roku !!! Okazało się ,że nieświadomie skorzystaliśmy z 2 płatnych odcinków na
Florydzie po 1,25 $ oraz 15 $ kosztowało nas krótkie opuszczenie wyspiarskiego NYC !
W oby przypadkach na 6-8 pasmowych drogach ,na semaforach nad jezdnią były jakieś informacje
o płatnych odcinkach ,ale nie było żadnych bramek ,bo jak się po niewczasie okazało ,można było
zapłacić tylko komórką lub przez internet ! Wypożyczalnia zamiast obciążyć nas kwotą 17,5 $
(tylko tyle się należało !) wymyśliła sobie ,że uruchomiłem tego boxa (oczywista nieprawda )
i naliczyła mi po te 19 $ co dało imponującą kwotę 646 $ !!! Podnoszone przez wypożyczalnie
argumenty były żenujące i często opierały się na kłamstwie !!! Ostatecznie skończyło się na
117,5 $ czyli oprócz opłaty za przejazd jeszcze 100 $ kary !!!
Tak więc bardzo uważajcie przy wynajmowaniu samochodów w USA ,niby poważne wielkie firmy,
a stosują chwyty poniżej pasa !!!

Jest duża szansa ,że w tym roku w końcu zrobimy 4-tą pętlę po USA.
Mam nadzieję ,że żaden covid ani wojna już nam nie pokrzyżują planów
Zamierzamy też tym razem lekko zahaczyć o Kanadę !
Są 2 warianty , w zależności od tego dokąd dolecimy z Polski ,
nie ukrywam ,że bardziej mi pasuje ten z lądowaniem w San Francisco
niż w Chicago ! Sporo mniej mil do zrobienia oznacza więcej czasu
na zwiedzanie , a pólnocn-środkowe stany słyną głownie z lasów !

Właśnie oglądam na TVN Turbo , 8 odcinek z najnowszej serii (2021)
serialu "Ciężarówką przez Stany " , rzecz o Nowym Yorku , potrwa jeszcze z 15 minut !!!
Polecam !!! Fajnie ponownie w taki sposób odwiedzić znane kąty !!!

Sprawdziłem , cała seria jest do obejrzenia na YT !
Wiele miejsc pokrywa się z tymi , które ja odwiedziłem !!!

No i się sprawy komplikują ! Przy okazji problemów tenisisty Novaka Djokovica
dowiedziałem się póki co,do 10.04.2023 , bez szczepień przeciwko covid 19
do USA się nie wjedzie !!! Co będzie po 10 kwietnia nie wiadomo . My oboje
z żoną jesteśmy ozdrowieńcami ( najlepszy rodzaj szczepienia ! ) zatem
nie zamierzamy się szczepić ! Mamy znajomą , która przyjęła 4 dawki szczepionki
i zachorowała , fakt że niezbyt ciężko !!! Zatem nam szczepienie praktycznie nic nie da !!!

Amerykanie poszli po rozum do glowy i od 12 maja znika obowiazek szczepien
anty covid !!! To zostaje mi jeszcze sprawdzic stan zdrowia , bo podczas ostaniego
lotu do Turcji , w drodze powrotnej , mialem dusznosci na duzej wysokosci !!!
Pocovidowe zmiany w plucach ustaly , zostaje sprawdzic serducho , aby marzenia
o kolejnym wypadzie do USA stal sie faktem ! Wtedy w Turcji na 2 dni przed
powrotem sie zatrulem i przeziebilem (klima ) , co moglo wywolac takie samolotowe
skutki .